Plan obozu w Płaszowie

Utworzony na terenie krakowskich Krzemionek jesienią 1942 r.  zarządzeniem niemieckich władz okupacyjnych Krakowa. Do 1944 r.  funkcjonował przede wszystkim jako obóz pracy przymusowej dla ludności  żydowskiej ze zlikwidowanego krakowskiego getta. Z czasem do obozu  zaczęły napływać transporty Żydów z okolicznych miejscowości, małopolski  południowo-wschodniej, a także ze Słowacji i Węgier. Transporty były  następnie kierowane do obozów pracy na terenie Rzeszy Niemieckiej lub do  miejsc natychmiastowej zagłady: Bełżca i Auschwitz.
Powstał  również sektor polski oraz przeznaczony dla Polaków ciężki obóz pracy w  kamieniołomie należących niegdyś do spółki "Liban".
Podjęto  budowę krematorium i komór gazowych, lecz nie zdążono jej dokończyć.
Teren  wokół obozu był miejscem licznych egzekucji dokonywanych przez okupanta  na więźniach Płaszowa, politycznych więźniach Gestapo oraz cywilnej  ludności miasta. W masowych grobach położonych na tych miejscach  znalazło się prawdopodobnie od 8.000 - 12.000 ciał, chociaż dokładna  liczba rozstrzelanych nie jest znana.
Wzgórze za zlikwidowanym  żydowskim cmentarzem stało się miejscem pochówku około 2.000 osób, które  zginęły na ulicach Podgórza podczas likwidacji getta w dniach 13-14  marca 1943 roku.
Nie ma pewnych danych dotyczących całkowitej  liczby więźniów obozu, gdyż jego dokumentacja zaginęła. Obecnie tę  liczbę szacuje się na około 50.000, powojenny raport Komisji ds. Badania  Zbrodni Hitlerowskich w Polsce określał tę liczbę na 150.000.
Wojnę  przeżyli nieliczni z więźniów Płaszowa - wśród nich znalazło się 1.100  krakowskich Żydów ocalonych przez Oskara Schindlera.
HISTORIA  OBOZU 
Budowę obozu rozpoczęto bezpośrednio po wysiedleniu z  krakowskiego getta dnia 28 października 1942 r. Powstawał na terenie  Podgórza - miasta położonego na prawych brzegu Wisły, przyłączonego do  Krakowa przed I wojną światową jako jego dzielnica. Na terenie budowy  znalazły się położone obok siebie dwa cmentarze żydowskie: dawniejszy,  należący do gminy podgórskiej oraz cmentarz gminy krakowskiej. Wejście  na cmentarz podgórski, założony w 1887 r. znajdowało się od strony ulicy  Jerozolimskiej. Cmentarz gminy krakowskiej powstał w 1932 r., gdy  brakło miejsc na cmentarzu przy ul. Miodowej i znajdował się od strony  ulicy Abrahama. Przy jego wejściu wybudowano piękną halę przedpogrzebową  w stylu bizantyjskim, wg projektu inż. Siódmaka.
Teren budowy  obozu objął oba cmentarze, razem około 10 hektarów powierzchni.  Pierwotnie obóz był przeznaczony dla 2-4 tys. więźniów, w głównej mierze  Żydów z likwidowanego getta. Był to teren bardzo trudny: nierówny,  pagórkowaty, kamienisty i w dużej części bagnisty. Budowa wymagała  ogromnych nakładów pracy, przemieszczania znacznych ilości ziemi i  wielkiej pomysłowości ze strony inżynierów prowadzących budowę. Należało  postawić baraki mieszkalne i przemysłowe, a także poprowadzić drogi,  wodociągi i kanalizację, które musiały sprawnie funkcjonować mimo  rosnącej w szybkim tempie liczby więźniów.
Pierwsze prace  związane z budową rozpoczęto w połowie 1942 r. Po 28.10.1942 r. (drugiej  akcji wysiedlania z getta) zorganizowano w Płaszowie placówkę pod nazwą  "Barackenbau". Zatrudnieni w niej Żydzi wychodzili codziennie rano pod  eskortą niemieckich żołnierzy z getta do pracy i wracali wieczorem.  Sytuacja pracujących w "Barackenbau" od początku była bardzo ciężka.  Więźniów zatrzymywano często na noc w niewykończonych barakach, a za  zbyt powolne, zdaniem strażników, wykonywanie pracy karano śmiercią. Już  w drugiej połowie listopada 1942 r. pracujących skoszarowano na  miejscu, w niedokończonych jeszcze barakach, bez światła i urządzeń  sanitarnych. Miejscem pobytu tej załogi stał się kamieniołom, niegdyś  należący do spółki handlowej "Liban&Ehrenpreis", położony w pobliżu  obozu - w późniejszym okresie w tym miejscu powstał obóz karny.
Jednym  z pierwszych zadań było zniwelowanie cmentarzy. Pomniki z cmentarza  przenoszono na plecach i układano z nich chodniki przed wejściami do  biur komendantury. Wykopane zwłoki przerzucano do wspólnych mogił.  Większość prac była wykonywana biegiem, w ogromnym tempie, wśród  wrzasków i pod bronią strażników. Kierujący obozem starali się jak  najszybciej uruchomić w obozie warsztaty rzemieślnicze i przemysłowe, bo  tylko to chroniło ich przed skierowaniem na front.
13 marca 1943  r. nastąpiła ostateczna likwidacja krakowskiego getta. Tego dnia  przeprowadzono do obozu około 8 000 osób, wybranych według kryterium  przydatności do pracy. Pozostali mieszkańcy getta zostali wywiezieni  pociągami do obozów śmierci lub zamordowani na miejscu. Więźniów  zakwaterowano w niedokończonych barakach, bez wody, ogrzewania,  elektryczności i urządzeń sanitarnych.
"Zamyka się za nami brama,  ciężka brama starego żydowskiego cmentarza. Maszerujemy dalej, droga  wznosi się trochę, trzeba wyciągać nogi z grząskiego błota, wkoło ponuro  majaczą sylwetki baraków.
- Mężczyźni na prawo, kobiety na lewo -  powiedział tatuś. - O piątej pobudka. Teraz każdy rozlokuje się, gdzie  jest miejsce, jutro będą przydzielane stałe miejsca."
Tak  wspomina dzień wejścia do obozu Stella Muller-Madej, wówczas 13-letnia  dziewczynka.
Obóz stale rozbudowywano. Przybywało więźniów,  przywożonych do Płaszowa z gett likwidowanych w mniejszych  miejscowościach wokół Krakowa, a w późniejszym okresie ze wschodniej  Małopolski, Słowacji, Węgier. Najczęściej Płaszów był dla tych osób  jedynie stacją przesiadkową w drodze do obozów zagłady lub obozów pracy,  głownie na terenie Niemiec. Przybywało również baraków. Teren obozu  ostatecznie objął prawie 80 hektarów, na którym stanęło około 180  baraków mieszkalnych i przemysłowych. W szczytowym okresie przebywało w  nim około 25 tys. więźniów. Rozszerzony obszar obozu sięgał od zachodu  do ul. Swoszowickiej, od wschodu do ul. Wielickiej, od południa do ul.  Pańskiej. Ogrodzenie obozu, podwójne w części zewnętrznej liczyło 4 km.  długości. Pomiędzy drutami znajdował się 5-metrowej szerokości korytarz,  przeznaczony dla wartowników. Dodatkowo oddzielone od siebie były  poszczególne sektory obozu: mieszkalna męska, mieszkalna kobieca,  przemysłowa, magazynowa, strefa mieszkaniowa strażników i komendantura, a  także inne. Więźniowie mogli przebywać tylko w przeznaczonych dla  siebie częściach obozu oraz tam, gdzie posiadali przepustki.
W  północno-zachodniej części terenu, na zniwelowanym cmentarzu z resztkami  nagrobków umiejscowiono część sanitarną obozu: łaźnie, latryny,  odwszalnię i inne. Dalej w kierunku południowym znajdowały się części  mieszkalne: kobieca i męska, rozłożone wokół szerokiego plateau,  tworzącego plac apelowy. W męskiej części z początkiem roku 1944  wydzielono kilka baraków dla więźniów polskich, które następnie również  odgrodzono drutem kolczastym.
Przy skrzyżowaniu ulic SS-Strasse  (obecnie ul. Heltmana) i Bergstrasse (główna ulica obozu, oddzielająca  część mieszkalną od przemysłowej) znajdował się niewielki kamieniołom,  gdzie tłuczono kamienie przeznaczone do budowy. Przy kamieniołomie  zaczynał się tor kolejki.
Miejsce to, położone w pobliżu  obozowego karceru w Szarym Domu oraz willi komendanta obozu, pochłonęło  bardzo wiele ofiar. To stamtąd więźniarki żydowskie i polskie ciągnęły  na linach ciężkie wagoniki wypełnione kamieniem, w górę ulicy Heltmana.  Kolejkę zwano Mannschaftzug. Do wagoników zaprzęgano po 35 kobiet z  każdej strony. Kobiety miały 55 minut na każdy przejazd, wykonywały 12  przejazdów w ciągu 12 godzin pracy. Na każde 100 metrów trasy, różnica  poziomów wynosiła 6 metrów. 9 ton kamienia. Polskie kobiety pracowały w  dzień, żydowskie w nocy.
W części przemysłowej znajdowały się  warsztaty rzemieślnicze i produkcyjne, pracujące na potrzeby niemieckiej  armii oraz kadry oficerskiej stacjonującej w Krakowie. Wynikiem pracy  więźniów jest wiele obiektów istniejących w Krakowie do dziś - m.in.  linia kolejowa biegnąca przez Krzemionki czy ulica Kamińskiego.
Oprócz  zakładów konfekcyjnych Madritscha, szyjących mundury dla wojska, w  części przemysłowej obozu znajdowały się między innymi warsztaty:  ślusarski, stolarski, tapicerski, mechaniki samochodowej, elektryczny,  kuśnierski, krawiecki, szewski, papierniczy i drukarnia. W drukarni  drukowano między innymi, przeważnie nocą, tajne rozkazy władz  niemieckich i dokumenty SS. Zdarzało się, że po zakończeniu pracy  drukarzy rozstrzeliwano. W części magazynowej więźniowie również  selekcjonowali i naprawiali zrabowane przez Niemców wartościowe  przedmioty: biżuterię, zegarki, meble.
Obóz posiadał kilka filii  umiejscowionych przy większych zakładach produkcyjnych - jednym z takich  podobozów była Fabryka Naczyń Emaliowanych należąca do Oskara  Schindlera.
Likwidacja obozu.
W czwartym kwartale 1943  roku, jak również w 1944, szczególnie po zmianie kwalifikacji obozu na  koncentracyjny, znacznie zwiększyła się migracja jego mieszkańców.  Zaczęły przychodzić transporty z likwidowanych gett i mniejszych obozów.  Wiele transportów odchodziło do innych obozów, szczególnie na terenie  Niemiec.
Pierwsza selekcja w obozie miała miejsce w maju 1944 r.  Komendant wyraził zgodę na przyjęcie transportu około 10.000 Żydów  węgierskich, przeznaczonych do pracy w zakładach zbrojeniowych. Aby  zrobić dla nich miejsce, skierował do Oświęcimia część dotychczasowych  więźniów. 14 maja wywieziono z Płaszowa, prosto do komór gazowych, 1.400  osób, w tym 286 dzieci z tzw. Kinderheimu - dziecięcego baraku. To  właśnie tę akcję niektóre dzieci przetrwały, ukrywając się w dołach  kloacznych obozowych latryn.
Od 1944 r. prawie codziennie  odchodziły z Płaszowa transporty więźniów do Auschwitz, Gross-Rosen,  Mauthausen, Flossenbürga i innych miejsc. We wrześniu 1943 przywieziono  transport, składający się głównie z kobiet, po likwidacji getta w  Tarnowie. W późniejszym czasie te kobiety wywieziono do Stuthoffu. W  styczniu 1944 r. przywieziono kilkuset Polaków oraz około 100 Żydów ze  zlikwidowanego obozu w Szebni koło Jasła. W tym obozie przebywali Polacy  i Żydzi głównie z okolic Tarnowa. W tym samym czasie przybyła grupa  Żydów ze zlikwidowanego getta w Bochni. W kwietniu 1944 r. przywieziono  kilkadziesiąt rodzin z Borysławia, Drohobycza i Majdanka. Wkrótce ten  transport trafił do Oświęcimia.
W maju przywieziono Żydów  słowackich - wywieziono ich później w nieznanym kierunku.
W lipcu  przyszły transporty Żydów ze Stalowej Woli, z Rzeszowa, Pustkowia i z  Mielca.
W sierpniu zlikwidowano podobozy w Wieliczce (Saliny), w  Fabryce Kabli i Emalierni Schindlera.
W tym czasie odesłano również  około 4.000 osób do Flossenbürga.
Dalsze transporty przybywały  głównie z terenów Małopolski Wschodniej i były kierowane do dalszych  obozów.
6 sierpnia 1944 wysłano transport 6.000 węgierskich Żydówek  do Oświęcimia, a 13 i 14 sierpnia wywieziono 5.000 osób do Mauthausen.
10  października około 600 osób wyjechało do Flossenbürga, a 15  października 4.500 więźniów-mężczyzn do Gross-Rosen. Wśród nich było 700  mężczyzn z listy Schindlera, mających skierowanie do jego fabryki w  Brünnlitz. 21 października wyjechał transport około 1000 kobiet do  Oświęcimia, wśród nich 300 skierowanych do Brünnlitz.
Jesienią  1944 r. z załogi Płaszowa, liczącej jeszcze we wrześniu około 5.000  Żydów, pozostała jedynie grupa likwidacyjna licząca około 600 osób. Jej  zadanie polegało na zacieraniu śladów po istnieniu obozu: grupa  rozbierała baraki i urządzenia obozowe, kontynuowała wydobywanie i  palenie ciał z masowych grobów.
Ostatnia grupa więźniów została  wyprowadzona z obozu pieszo w dniu 15 stycznia 1945 r., na 3 dni przed  wkroczeniem do Krakowa wojsk radzieckich.
Komendant obozu, Amon  Goeth, został aresztowany przez władze niemieckie 13 września 1944 r.  Oskarżono go o korupcję, handel na czarnym rynku oraz łamanie regulaminu  obozowego, nie oskarżono jednak o morderstwa czy znęcanie się nad  więźniami. Zwolniony z więzienia w styczniu 1945 z powodu cukrzycy,  przebywał w sanatorium w Bad Tölz, gdzie tuż po zakończeniu wojny  aresztowały go wojska amerykańskie. Uznany za zbrodniarza wojennego,  został przekazany władzom polskim. Oskarżony o ludobójstwo i zbrodnie  przeciwko ludzkości, stanął przed sądem i został skazany na śmierć przez  powieszenie. Wyrok wykonano 13 września 1946 r. w Krakowie.
Masowe  egzekucje
Teren obozu stał się również miejscem masowych  egzekucji, dokonywanych na polskich więźniach politycznych, Żydach  ukrywających się w Krakowie oraz cywilnej ludności miasta. Skazanych  przywożono w zakrytych ciężarówkach, między innymi z więzienia na ulicy  Montelupich lub z siedziby Gestapo na Pomorskiej. Egzekucje odbywały się  już poza ogrodzeniem obozu, po zachodniej stronie, na dwóch  wzniesieniach dawnych austriackich szańców. Miejsca te zwane były przez  więźniów C-Dołek (lub Lipowy Dołek) i H-Górka. Ciężarówki przyjeżdżały  3-4 razy w tygodniu, z reguły wczesnym rankiem. Na rozkaz esesmana  skazani wyskakiwali z samochodu, rozbierali się, schodzili do wykopanego  rowu i kładli twarzą do ziemi. Zastrzelonych przysypywano warstwą  piasku i ziemi.
Wspomina Stella Müller-Madej:
"Następny  dzień nie przyniósł nic nowego. Jak zwykle kilka niewielkich ciężarówek  przywiozło ludzi na rozstrzelanie na Górce. W czasie pracy doszedł nas  śpiew: "Jeszcze Polska nie...", tu pieśń przerwała seria z karabinów.  Następne transporty już nie śpiewały, ludziom zalepiano usta plastrami".
"Dzisiaj  znowu przyjechała ciężarówka na Górkę. Wyskakujący z niej ludzie , jak  to ostatnio bywa, mają zaklejone usta. Muszą pedantycznie ułożyć zdjęte  ubrania i stanąć nad swoim grobem. W tym transporcie jest dwoje dzieci,  chłopczyk, sądząc po wzroście, może ma dziesięć, może dwanaście lat,  dziewczynka nie więcej niż cztery. Chłopczyk rozbiera się pierwszy,  szybko, bardzo szybko, potem rozbiera dziewczynkę. Objął małą,  przycisnął jej główkę do swojego brzucha, stoją bez ruchu. Wszyscy w  ostatnich sekundach swojego życia stoją równo."
W innym z  transportów przywieziono na rozstrzelanie cały orszak ślubny, z parą  młodą, księdzem w sutannie, gośćmi weselnymi i orkiestrą.
Z  początkiem 1944 roku dostarczono do Płaszowa materiały do budowy  krematorium i komór gazowych, jednak być może ze względu na koszty i  bliskość komór gazowych Oświęcimia, budowa została uznana za  nieopłacalną i nigdy jej nie ukończono.
Wkrótce zwłoki zastrzelonych  poczęto ekshumować i spalać na drewnianych platformach. W ten sposób  wydobyto i spalono prawdopodobnie wszystkie ciała zakopane w rowach na  H-Górce. Z drugiego masowego grobu, C-Dołka, przypuszczalnie nie  wydobyto wszystkich ciał i do dziś spoczywają tam ludzkie kości. W taki  sam sposób zlikwidowano masowy grób za żydowskim cmentarzem, gdzie były  pochowane ofiary z krakowskiego getta. Relacje świadków mówią o  wywiezieniu z obszaru obozu 17 ciężarówek ludzkich prochów. Część  popiołów prawdopodobnie została rozsypana po całym jego terenie.